- Dzień dobry, pani Cole! Dzień dobry, panno Winson!
- Witaj, Blanca! Dziś twoje jedenaste urodziny! Zjedz, my damy ci prezenty i złożymy życzenia, a ty na koniec porozmawiasz z pewną panią. - powiedziała pani Cole. Panna Wilson jej "ciocia" Emily czyli główna opiekunka oburzona rzekła:
- Tyle razy Ci mówiłam, że masz mi mówić po imieniu!
- Dobrze, Emily. Panno Thompson?
- Mi też masz mówić po imieniu! - powiedziała jej druga "ciocia".
- Dobrze, Emma.
Później zjedli, wszyscy złożyli Blance życzenia i dostała prezenty: sukienkę, skakankę, książkę, piłkę, czekoladę, lizaka i lalkę. Bardzo się ucieszyła z tych prezentów. W końcu przyszedł czas na rozmowę. Blanka z panią Cole poszły do jej gabinetu, a jak do niego weszły to kobieta zostawiła dziewczynkę samą z nieznajomą.
- Witaj, Blanka.
- Dzień dobry, pani.
- Jestem profesor Kordelia Evans. Jestem dyrektorką Szkoły Magii Traspoo. Przybyłam ci powiedzieć Ci, że jesteś czarownicą i przekazać Ci list. - Kobieta podała list dziewczynce, która zaczęła go czytać. W liście było napisane:
Hogwart
- Witaj, Blanca! Dziś twoje jedenaste urodziny! Zjedz, my damy ci prezenty i złożymy życzenia, a ty na koniec porozmawiasz z pewną panią. - powiedziała pani Cole. Panna Wilson jej "ciocia" Emily czyli główna opiekunka oburzona rzekła:
- Tyle razy Ci mówiłam, że masz mi mówić po imieniu!
- Dobrze, Emily. Panno Thompson?
- Mi też masz mówić po imieniu! - powiedziała jej druga "ciocia".
- Dobrze, Emma.
Później zjedli, wszyscy złożyli Blance życzenia i dostała prezenty: sukienkę, skakankę, książkę, piłkę, czekoladę, lizaka i lalkę. Bardzo się ucieszyła z tych prezentów. W końcu przyszedł czas na rozmowę. Blanka z panią Cole poszły do jej gabinetu, a jak do niego weszły to kobieta zostawiła dziewczynkę samą z nieznajomą.
- Witaj, Blanka.
- Dzień dobry, pani.
- Jestem profesor Kordelia Evans. Jestem dyrektorką Szkoły Magii Traspoo. Przybyłam ci powiedzieć Ci, że jesteś czarownicą i przekazać Ci list. - Kobieta podała list dziewczynce, która zaczęła go czytać. W liście było napisane:
Hogwart
Szkoła
Magii i Czarodziejstwa
Szanowna panno Blanko Smith,
Mamy zaszczyt i przyjemność poinformować panią, że została Pani przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy pani potwierdzenia przybycia nie później niż 21 sierpnia. Dołączamy listę niezbędnego wyposażenia.
Z poważaniem i wyrazami szacunku,
Kordelia Evans
Dyrektorka
(Minister Magii, Przywódca Wielkiej Bitwy Morkawiańskiej, Order Merlina Pierwszej Klasy, Najwyższa Szycha od czasów Dumbledora, Najmądrzejsza Z Czarodziei i Czarownic Oraz Mugoli, Międzynarodowy Najlepszy Mag, Międzynarodowy Tłumacz 31 Języków, Największy znawca, Główny Wynalazca, Szef biura Aurorów)
- Nie! To chyba jakiś żart!
- To nie jest żart!
- Ale magia nie istnieje!
- Ależ istnieje.
- Udowodnij!
Nagle niewiadomo jak w pomieszczeniu zaczął padać deszcz mimo, że zaokonem świeciło słońce. Deszcz przestał padać tak szybko jak zaczął, a wszystko było suche więc po ulewie nie było śladu.
- Więc to prawda!
- Oczywiście, że tak! A teraz się zbieraj! Nie mamy całego dnia, panno Smith!
- Dobrze, panno Evans. A gdzie idziemy?
- Na zakupy!
I tak świat Blanci powoli staje na głowie.
Mamy zaszczyt i przyjemność poinformować panią, że została Pani przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy pani potwierdzenia przybycia nie później niż 21 sierpnia. Dołączamy listę niezbędnego wyposażenia.
Z poważaniem i wyrazami szacunku,
Kordelia Evans
Dyrektorka
(Minister Magii, Przywódca Wielkiej Bitwy Morkawiańskiej, Order Merlina Pierwszej Klasy, Najwyższa Szycha od czasów Dumbledora, Najmądrzejsza Z Czarodziei i Czarownic Oraz Mugoli, Międzynarodowy Najlepszy Mag, Międzynarodowy Tłumacz 31 Języków, Największy znawca, Główny Wynalazca, Szef biura Aurorów)
- Nie! To chyba jakiś żart!
- To nie jest żart!
- Ale magia nie istnieje!
- Ależ istnieje.
- Udowodnij!
Nagle niewiadomo jak w pomieszczeniu zaczął padać deszcz mimo, że zaokonem świeciło słońce. Deszcz przestał padać tak szybko jak zaczął, a wszystko było suche więc po ulewie nie było śladu.
- Więc to prawda!
- Oczywiście, że tak! A teraz się zbieraj! Nie mamy całego dnia, panno Smith!
- Dobrze, panno Evans. A gdzie idziemy?
- Na zakupy!
I tak świat Blanci powoli staje na głowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz