- Do Dziurawego Kotła żeby stamtąd pójść na ulicę czarodziejów.
Szły jeszcze przez chwilę aż podeszły do strażnika, którego zdawał się nikt nie zauważać, a potem weszły do pubu. Doszły do tylnych drzwi i je otworzyły ich oczom ukazały się śmietniki i ściana. Dyrektorka postukała w cegiełki na ścianie, a one się odezwały:
- Kto przyszedł i po co?
Szły jeszcze przez chwilę aż podeszły do strażnika, którego zdawał się nikt nie zauważać, a potem weszły do pubu. Doszły do tylnych drzwi i je otworzyły ich oczom ukazały się śmietniki i ściana. Dyrektorka postukała w cegiełki na ścianie, a one się odezwały:
- Kto przyszedł i po co?
- Minister Magii - Kordelia Evans. Przyszłam razem z przyszłą uczennicą Blanką Smith na ulicę Pokątną.
- Pani minister hasło? Standardowa podpowiedź: imię i data urodzenia tej osoby. - mówiąc to ściana odsłoniła monitorek na którym pani profesor wpisała hasło.
Weszły na zatłoczoną ulicę z dziwnymi sklepami i dziwnie ubranymi ludźmi.
- Jesteśmy na ulicy Pokątnej, panno Smith. Najpierw chodźmy po kasę do banku Gringotta. Najlepszy bank na świecie.
Weszły do wysokiego, chudego budynku w kolorze białym i złotym. W środku były dziwne stworki, które pracowały.
- To są gobliny, panno Smith.
- Dzień dobry chciałabym wejść do skrytki panny Blanki Smith i mojej - Kordelii Evans.
- Proszę za Lolkiem! - mówiąc to wskazał na o wiele młodszego od siebie goblina.
Weszły na zatłoczoną ulicę z dziwnymi sklepami i dziwnie ubranymi ludźmi.
- Jesteśmy na ulicy Pokątnej, panno Smith. Najpierw chodźmy po kasę do banku Gringotta. Najlepszy bank na świecie.
Weszły do wysokiego, chudego budynku w kolorze białym i złotym. W środku były dziwne stworki, które pracowały.
- To są gobliny, panno Smith.
- Dzień dobry chciałabym wejść do skrytki panny Blanki Smith i mojej - Kordelii Evans.
- Proszę za Lolkiem! - mówiąc to wskazał na o wiele młodszego od siebie goblina.
Poszli za nim i weszli na jakieś wózki. Dojechali na nim do pewnej krypty.
- Macie klucz? - zapytał elf, a Kordelia zaczęła grzebać w kieszeni aż go wyciągnęła. Goblin przekręcił klucz w zamku. Drzwiczki się otworzyły i ukaząły pełno monet.
- Te złote to Galeonh, srebrne - Sykle, a brązowe - Knuty, panno Smith.
- To wszystko moje?
- Tak wszyściutko!
- A skąd?
- Od twojej mamy.
- Znasz ją?
- Nieodpowiadam na takie pytania!
- Dobrze, pani profesor Evans.
Blanca wzięła trochę pieniędzy. Ze skrytką dyrektorki było podobnie. Wrócily na ulicę zacząć robić zakupy dalej.
- Gdzie teraz idziemy, panno Evans?
- Może kupić różdżkę, panno Smith?
- Dobrze! - powiedziała i poszła prosto przed siebie, ale nagle sobie przypomniała, że nie zna terenu i się wróciła.
- Którędy tam się idzie, pani profesor?
Kordelia Evans zaśmiała się i powiedziała.
- Szłaś w dobrą stronę! Nazywa się Sklep z różdżkami Olivandera.
- Ok!
Dziewczynka weszła do sklepu w którym przywitał ją starszy człowiek.
- Blanca! Pamiętam jakby to było wczoraj twoja matka weszła tu kupić swoją różdżkę! Co ciekawe ma ją do teraz.
- Panno Smith! Wolniej! Dzień dobry, Olivanderze.
- Witaj, Kordelka.
- Panno Smith, różdżkę nie wybierasz ty, różdżka wybiera ciebie. - powiedziała Evans.
Po wypróbowaniu paru różdżek blancę wybrała 11 i pół cala, rdzeń róg jednorożca oraz drzewo wiśnia.
- Co jeszcze trzeba kupić, panno Smith? - zapytała dyrektorka gdy wyszły ze sklepu Olivandera. Smith wyciągnęła list i zaczęła czytać.
- Macie klucz? - zapytał elf, a Kordelia zaczęła grzebać w kieszeni aż go wyciągnęła. Goblin przekręcił klucz w zamku. Drzwiczki się otworzyły i ukaząły pełno monet.
- Te złote to Galeonh, srebrne - Sykle, a brązowe - Knuty, panno Smith.
- To wszystko moje?
- Tak wszyściutko!
- A skąd?
- Od twojej mamy.
- Znasz ją?
- Nieodpowiadam na takie pytania!
- Dobrze, pani profesor Evans.
Blanca wzięła trochę pieniędzy. Ze skrytką dyrektorki było podobnie. Wrócily na ulicę zacząć robić zakupy dalej.
- Gdzie teraz idziemy, panno Evans?
- Może kupić różdżkę, panno Smith?
- Dobrze! - powiedziała i poszła prosto przed siebie, ale nagle sobie przypomniała, że nie zna terenu i się wróciła.
- Którędy tam się idzie, pani profesor?
Kordelia Evans zaśmiała się i powiedziała.
- Szłaś w dobrą stronę! Nazywa się Sklep z różdżkami Olivandera.
- Ok!
Dziewczynka weszła do sklepu w którym przywitał ją starszy człowiek.
- Blanca! Pamiętam jakby to było wczoraj twoja matka weszła tu kupić swoją różdżkę! Co ciekawe ma ją do teraz.
- Panno Smith! Wolniej! Dzień dobry, Olivanderze.
- Witaj, Kordelka.
- Panno Smith, różdżkę nie wybierasz ty, różdżka wybiera ciebie. - powiedziała Evans.
Po wypróbowaniu paru różdżek blancę wybrała 11 i pół cala, rdzeń róg jednorożca oraz drzewo wiśnia.
- Co jeszcze trzeba kupić, panno Smith? - zapytała dyrektorka gdy wyszły ze sklepu Olivandera. Smith wyciągnęła list i zaczęła czytać.
Lista potrzebnych rzeczy:
3 komplety szat roboczych (czarnych),
1 zwykła dzienna tiara dzienna (czarna),
3 komplety szat roboczych (czarnych),
1 zwykła dzienna tiara dzienna (czarna),
1 para rekawic ochronnych (ze smoczej skóry albo podobnego rodzaju),
1 płaszcz zimowy,
1 różdżka,
1 kociołek (cynowy, rozmiar 2),
1 kociołek (cynowy, rozmiar 2),
1 zestaw szklanych lub kryształowych fiolek,
1 zestaw składników do ważenia eliksirów,
1 teleskop,
1 waga z odważnikami,
1 miotłę
1 zestaw składników do ważenia eliksirów,
1 teleskop,
1 waga z odważnikami,
1 miotłę
Można także mieć kruka, kota, sowę, ropuchę, gryzonia
Uwaga jeden uczeń może mieć maksymalnie pięć zwierząt!
- Hmm.. Ja chce mieć kruka i cztery koty!
Później poszły kupić książki, składników do eliksirów, teleskop, fiolki, wagę. Weszli do sklepu w, którym kupuje się miotły.
- Panno Smith! Patrz! Najlepsza i najszybsza miotła na świecie. Błyskawica 11.
Później poszły kupić książki, składników do eliksirów, teleskop, fiolki, wagę. Weszli do sklepu w, którym kupuje się miotły.
- Panno Smith! Patrz! Najlepsza i najszybsza miotła na świecie. Błyskawica 11.
- Biorę ją!
- Jak chcesz. Będzie lepsza! Tyle było tych nimbusów i błyskawic, że się niezdziwię jak będzie lepsza!
Później poszły do sklepu zaologicznego Eylopa. Blanca wybrała sobie kruka, którego nazwała perła, cztery koty rudego - Płomienia, czarną - Ellie, szarą - Kitty i białego - White'a.
Kiedy wyszły Kordelia Evans zaproponowała.
- Może ty pójdziesz sama kupić szaty, a ja wejdę sobię do pewnego sklepu. Ok, panno Smith?
- Dobrze, pani profesor.
- Jakby co będę tam. - powiedziała i pokazała palcem na jedną z witryn.
- Sklep dziecięcy? Ma pani dziecko? Jest pani w ciąży?
- I to i to
- Ale super ma pani córke czy syna i czy będzie miała pani dziewczynkę czy chłopca.
- Luzik! Luzik! Bo się zapowietrzyłaś mam córkę i będę miała jeszcze dwie córki.
- Błagam! Tylko proszę, żeby pani je z nawału pracy nieoddawała do sierocińca, bo tam smród, głód, ciemność i wredne dzieciaki zazwyczaj po przejściach. - powiedziała Blanka. Dyrektorka mruknęła coś pod nosem.
- Jak chcesz. Będzie lepsza! Tyle było tych nimbusów i błyskawic, że się niezdziwię jak będzie lepsza!
Później poszły do sklepu zaologicznego Eylopa. Blanca wybrała sobie kruka, którego nazwała perła, cztery koty rudego - Płomienia, czarną - Ellie, szarą - Kitty i białego - White'a.
Kiedy wyszły Kordelia Evans zaproponowała.
- Może ty pójdziesz sama kupić szaty, a ja wejdę sobię do pewnego sklepu. Ok, panno Smith?
- Dobrze, pani profesor.
- Jakby co będę tam. - powiedziała i pokazała palcem na jedną z witryn.
- Sklep dziecięcy? Ma pani dziecko? Jest pani w ciąży?
- I to i to
- Ale super ma pani córke czy syna i czy będzie miała pani dziewczynkę czy chłopca.
- Luzik! Luzik! Bo się zapowietrzyłaś mam córkę i będę miała jeszcze dwie córki.
- Błagam! Tylko proszę, żeby pani je z nawału pracy nieoddawała do sierocińca, bo tam smród, głód, ciemność i wredne dzieciaki zazwyczaj po przejściach. - powiedziała Blanka. Dyrektorka mruknęła coś pod nosem.
- Blancia idź już po tą szatę, bo oszaleje! A jak skończysz to przyjdź do mnie i jak będziesz chciała to mi pomożesz coś kupić.
- Ale super! Dobrze już idę! - dodała po chwili widząc wzrok kobiety. Swoją drogą tak się zafascynowały rozmową, że aż zapomniały o swoim panno Smith, panno Evans, pani profesor.
Blanca weszła do sklepu z szatami Madame Malkin. Szybko kupiła szatę i pobiegła jak najszybciej tylko mogła do sklepu z dziecięcymi rzeczami.
- Witam, panno Evans.
- Kupiłaś już szatę?
- Tak!
- Zastanawiam się nad mebelkami. Nie wiem czy kupić takie zwykłe łóżeczka 140x70, z gryzakiem 120x60 czy taki domek 140x70.
- Ja bym wybrała te zwykłe 140x70.
- Białe czy szare.
- Białe.
- Teraz tak jedna szafa trzydrzwiowa czy dwie dwudrzwiowe czy jedna dwudrzwiowa.
- Jedna trzydrzwiowa lub dwie dwudrzwiowe.
- Jedna komda czy dwie.
- Chyba jedna wystarczy, ale wybór należy do pani.
- Teraz dodatki sam różowy czy sam biały czy biały z różowym czy biały z różowym i szarym.
- Biały z różowym albo biały z różowym i szarym.
Zaczęły szperać, patrzeć, wybierać i w ostateczności kupować.
- Musimy wybrać jeszcze farbę! - powiedziała Evans. - Trzy kolory: różowy, szary i biały.
- Ja bym wybrała słodki róż, najjaśniejszy szary i śnieżnobiały.
Wybrały jeszcze czarne foteliki samochodowe w kwiatki i takie same wózki oraz biały wózek bliźniaczy. Później kupiły jeszcze jakieś maskotki, smoczki, butelki ze smoczkiem, pieluszki tetrowe, pieluszki flanelowe, ubranka i gryzaki. Na koniec Blanca zobaczyła cellular blankets i przepadła. Ostatecznie wyszło tak, że ona kupiła sobie pięć takich kocyków, a Evans trzy - dla siebie i po jednym dla jej bliźniaczek. Później poszły jeszcze na lody, a na koniec panna Kordelia odprowadziła Blankę do sierocińca
- Ale super! Dobrze już idę! - dodała po chwili widząc wzrok kobiety. Swoją drogą tak się zafascynowały rozmową, że aż zapomniały o swoim panno Smith, panno Evans, pani profesor.
Blanca weszła do sklepu z szatami Madame Malkin. Szybko kupiła szatę i pobiegła jak najszybciej tylko mogła do sklepu z dziecięcymi rzeczami.
- Witam, panno Evans.
- Kupiłaś już szatę?
- Tak!
- Zastanawiam się nad mebelkami. Nie wiem czy kupić takie zwykłe łóżeczka 140x70, z gryzakiem 120x60 czy taki domek 140x70.
- Ja bym wybrała te zwykłe 140x70.
- Białe czy szare.
- Białe.
- Teraz tak jedna szafa trzydrzwiowa czy dwie dwudrzwiowe czy jedna dwudrzwiowa.
- Jedna trzydrzwiowa lub dwie dwudrzwiowe.
- Jedna komda czy dwie.
- Chyba jedna wystarczy, ale wybór należy do pani.
- Teraz dodatki sam różowy czy sam biały czy biały z różowym czy biały z różowym i szarym.
- Biały z różowym albo biały z różowym i szarym.
Zaczęły szperać, patrzeć, wybierać i w ostateczności kupować.
- Musimy wybrać jeszcze farbę! - powiedziała Evans. - Trzy kolory: różowy, szary i biały.
- Ja bym wybrała słodki róż, najjaśniejszy szary i śnieżnobiały.
Wybrały jeszcze czarne foteliki samochodowe w kwiatki i takie same wózki oraz biały wózek bliźniaczy. Później kupiły jeszcze jakieś maskotki, smoczki, butelki ze smoczkiem, pieluszki tetrowe, pieluszki flanelowe, ubranka i gryzaki. Na koniec Blanca zobaczyła cellular blankets i przepadła. Ostatecznie wyszło tak, że ona kupiła sobie pięć takich kocyków, a Evans trzy - dla siebie i po jednym dla jej bliźniaczek. Później poszły jeszcze na lody, a na koniec panna Kordelia odprowadziła Blankę do sierocińca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz